Geoblog.pl    pasazerka    Podróże    Karlskrona w jeden dzień    W drogę! W morze!
Zwiń mapę
2014
30
sie

W drogę! W morze!

 
Polska
Polska, Bydgoszcz
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 0 km
 
Któregoś lipcowego popołudnia spacerując po Parku Rady Europy razem z rodziną mojego Szymona natknęliśmy się na stoisko Steny Line, które oferowało swoje wycieczki i rejsy w wyjątkowo promocyjnych cenach pod warunkiem rezerwacji tego dnia. Promy do Szwecji obserwowałam od dawna, ale ceny zawsze mnie zniechęcały a groupony, mimo że atrakcyjne cenowo, zawsze pojawiały się w terminach gdy byłam bez grosza. Bez większego zastanowienia więc ruszyłam w tamtą stronę i… okazało się to strzałem w dziesiątkę. Za podróż promem pod koniec sierpnia w dwie strony z Gdyni do Karlskrony w dwuosobowej kabinie zapłaciliśmy z Szymonem łącznie 299 złotych.

Karlskrona (czyli Korona Karola) to centrum prowincji Blekinge, miasto uniwersyteckie i ośrodek kultury liczący 33 tys. mieszkańców żyjących na 33 wyspach archipelagu, z których większość połączono groblami, mostami i komunikacją wodną. W XVII wieku stała się głównym portem Szwedzkiej Marynarki Wojennej a wzniesione w tamtych czasach fortyfikacje stoją po dziś dzień w niemal nienaruszonym stanie w wielu miejscach. W 1998 roku Karlskrona trafiła na listę światowego dziedzictwa kulturowego UNESCO, natomiast królewski port do dziś pełni rolę głównej bazy szwedzkiej marynarki.

Nadchodzi sierpień. Ja zaczynam przygotowania do swojego urlopu i wyprawy na Bałkany z Magdą, Szymon – do naszego rejsu, który, zgodnie z planami, odbędzie się właściwie dzień po moim powrocie z południa. Ostatecznie w Polsce pojawiam się wcześniej zahaczając po drodze jeszcze o Festiwal Muzyki Celtyckiej w Będzinie, Poznań, w którym utknął z zepsutym samochodem mój Szymon, Warszawę, w której ląduję u przyjaciół zabierając się razem z Szymonem, który ma tam delegację oraz koncert Dezertera w Bydgoszczy w drodze powrotnej do Trójmiasta. W efekcie do domu docieram w dniu wypłynięcia do Szwecji. Chwila na obiad, przepakowanie się, krótki odpoczynek po podróży z Bydgoszczy i już trzeba zbierać się znów.

Na terminalu promowym należy się stawić co najmniej na godzinę przed wypłynięciem. Pojawiamy się dosłownie na styk, gdyż przez zamieszanie ostatnich dni zapomnieliśmy wymienić pieniądze na szwedzkie korony (na terminalu, zarówno w Gdyni jak i Karlskronie, nie ma kantoru) i w sobotę wieczorem na wariata musieliśmy szukać jakiegoś czynnego kantoru. Na miejscu okazuje się, że nie musieliśmy się spieszyć – po odebraniu z automatu biletów na prom (będących jednocześnie kartami otwierającymi naszą kabinę) czekamy jeszcze niemal godzinę aż obsługa zacznie wpuszczać rękawem na prom. Poczekalnia jest pełna – Szwedzi oraz przede wszystkim Polacy siedzą na ławkach, bagażach a nawet na podłodze, ci pierwsi obładowani zakupami niemal wyłącznie alkoholowymi.

Swoje pierwsze kroki na promie kierujemy oczywiście do naszej kabiny, która znajduje się na końcu korytarza tuż przy wyjściu na jeden z niższych pokładów. Nam trafiła się co prawda kajuta bez okna (zamiast niej mamy lustro), ale pogoda jest na tyle kiepska, że i tak niewiele byśmy skorzystali z morskich widoków. Zostawiamy bagaże i kierujemy się na najwyższy pokład (numer 11), aby skorzystać z niepowtarzalnej okazji zobaczenia Gdyni a potem całego Trójmiasta z zupełnie innej perspektywy. Wiatr wieje i jest dość chłodno, kolejne osoby znikają we wnętrzu promu, w końcu i my ruszamy na jego zwiedzanie. Sklep wolnocłowy, (już pełen gości), maszyny do grania (jeszcze puste), zamknięte już lub właśnie zamykane restauracje, dyskoteka (powoli zapełniająca się) i to wszystko. W międzyczasie uruchamia mi się w telefonie roaming i przychodzi do mnie sms o kosztach „na morzu” – połączenia wychodzące – 15zł/min, przychodzące – 5zł/min, sms – 4zł/min. Słowem – rozbój w biały dzień; tym samym w drodze powrotnej przyjdzie mi wysłać najdroższego smsa w swoim życiu. Wracamy do kabiny, zjadamy naszą domowej roboty kolację, otwieramy zabrany ze sobą alkohol, słuchamy radia, po czym ruszamy raz jeszcze na wycieczkę i lądujemy na piwie (półlitrowy Okocim – ok. 17zł) w dyskotece w najbardziej oddalonym od parkietu kącie. DJ puszcza głównie hity disco polo, co jednak nie przeszkadza tańczącym a chyba wręcz ich ściąga, obok nas zaczynają się bawić dziewczyny na swoim wieczorze panieńskim. Dochodzi pierwsza w nocy więc zbieramy się z powrotem do kajuty i idziemy spać. Buja lekko, w sam raz, żeby nas szybciej uśpić.
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Komentarze (0)
! Komentarze moga dodawać tylko zarejestrowani użytkownicy
 
pasazerka
Agata
zwiedziła 1% świata (2 państwa)
Zasoby: 3 wpisy3 1 komentarz1 21 zdjęć21 0 plików multimedialnych0
 
Moje podróże
30.08.2014 - 01.09.2014